poniedziałek, 21 października 2019

Kfason 7 - Krakowski Festiwal Grozy 2019




   Szkoda, że takich festiwali nie ma więcej w Krakowie! Kfason jak co roku zrzeszył grupę ludzi mocno wkręconych w atmosferę grozy i mroku, a także tematów poruszanych na ich wotum. Oczywiście osoby pojawiające się na tym evencie to pasjonaci. Nie spotkamy tu osób, z którymi zwykły szary człowiek kojarzy horror, ale jak się zagłębisz w temat, to o nich usłyszysz. Kfason przede wszystkim bazuje na prelekcjach, ale wśród atrakcji możesz sobie kupić książkę polskiego autora i nie tylko, lub można obejrzeć film.


Kfasonowe stoisko książkowe

   Wykłady prowadzą autorzy opowiadań grozy, wydawcy, działacze grozowi i zwykli pasjonaci badający zjawiska fikcyjności grozy, ale na poważnie. Mają fascynującą wiedzę. Zapewne nie wszyscy podparci stopniami naukowymi, ale nie na tym to polega. Różnica jest taka, że tematy poruszane na prelekcjach nie da Ci żadna szkoła czy uczelnia. Na każdym z trzech pięter krakowskiej Arteteki Wojewódzkiej Biblioteki w Krakowie było prowadzonych minimum po siedem wykładów. Niestety nie posiadam nadprzyrodzonej mocy bilokacji, żeby być na każdym wykładzie, ale bądźmy szczerzy - każdy szedł na wykład o takiej tematyce, jaka go interesowała. Oto co udało mi się posłuchać i przeżyć:
    Pomysłodawczynią całego projektu jest pracowniczka okolicznej biblioteki Magdalena Paluch, która przywitała przybyłych, dając nam błogosławieństwo świetnej zabawy. Pani Magdalena przez cały dzień była na terenie festiwalu i dbała, by wszystko było tip top. Za sam pomysł Kfasonu, który już po raz siódmy mógł nas ugościć - wieczny szacunek! Pierwszym wystąpieniem, jaki odsłuchałem była prelekcja pt. "Strzeż się! To właśnie Asylum", którą prowadził A. Wawras. Tytuł prezentacji był dla mnie mylny. Po pierwsze pomyliłem słowo Asylum ze słowem Arkham i myąlałem, że będzie to wystąpienie na temat twórczości H.P. Lovecrafta, który miasto Arkham wdrążał do swoich opowiadań. Następnie po przemyśleniu zrozumiałem swoją pomyłkę, ale połączyłem słowo "Arkham" z "Asylum" przywodząc na myśl grę "Arkham Asylum" myśląc, że wykład będzie o komiksowej grozie Batmana. Aż w końcu wziąłem się za tłumaczenie słowa "Asylum" i pomyślałem, że będziemy mówić o jakiś strasznych przytułkach. Jak ja bardzo wyobraźnią szarżowałem! Okazało się, że tu chodzi o wytwórnię filmów "The Asylum". Pan Wawras, swoją drogą bardzo przyjemny i dowcipny gość, zaprezentował nam popełnienia dystrybucji "The Asylum", która specjalizowała się w tzw. mockbusterach znanych i cenionych, często mainstreamowych filmów. Zostaliśmy przestrzeżeni przed tą wytwórnią, która wprowadzała fanów w błąd, ale jednocześnie zachęcano nas do pewnych tytułów, aby je zobaczyć dla przysłowiowej "beki" lub na odmóżdżenie do piwka. Prelekcja była ciekawa, otworzyła oczy na pewne produkcje, na które należy uważać. Co było najdziwniejsze, to niestety fakt, że poza mną na sali był jeden słuchacz... 
    W tym samym czasie na pierwszym piętrze W. Kowalewski i Krzysztof Biliński mówili o ezoterycznych inspiracjach w twórczości Tadeusza Micińskiego, gdzie zaprezentowano straszące obrazy Łukasza Gwiżdża. Obrazy te można było oglądać przez cały czas trwania festiwalu. 


Wystawa prac Łukasza Gwiżdża


Inne prace Gwiżdża ukazane na ulotce promującej

   Prelekcją numer dwa była dla mnie "Teoria i praktyka wywoływania duchów - o seansach spirytystycznych w XIX i XX wieku" prowadzona przez Michała Gacka. W  zeszłym roku już byłem na prezentacji pana Michała i byłem pod wrażeniem jego przygotowania się do tematu. Towarzyszyła mu bibliografia, na której opierał swoją prezentację. Tak było i tym razem. W międzyczasie przemowy książki wędrowały wśród słuchaczy, dzięki czemu każdy mógł sobie zapisać gdzie szukać informacji. Michał Gacek opowiadał o spirytystach wywołujących duchy pochodzących z Polski i innych części świata, działających w wieku dziewiętnastym i dwudziestym. Temat był ciągnięty w tak absorbujący sposób, że można było się zastanawiać czy faktycznie istnieją duchy. W końcu czy grozomaniak nie wierzy w nie? Nie byłoby zabawniej, gdyby pan Gacek nie podawał także przykładów pseudospirytystów, którzy byli pozerami i używali sztuczek podczas seansów. Stopa na twarzy jednej ze współwywołujących wygrała! Spora bibliografia oczywiście wędrowała od słuchacza do słuchacza. Na sali już było więcej ludzi, zatem przybyli musieli już kojarzyć pana Michała i wiedzieli, na jaki wykład się wybierają. 


Michał Gacek w trakcie swojej prelekcji
"Teoria i praktyka wywoływania duchów - o seansach spirytystycznych w XIX i XX wieku"

   
   Tuż po Michale Gacku to samo krzesło zajął Wojciech Gunia. Tym razem mieliśmy się przenieść do czasów klasyka polskiej literatury. Tematem Wojciecha był "Świat grozy Brunona Schulza". Schulza nie trzeba nikomu przedstawiać, chyba większość z nas czytała w liceum "Sklepy Cynamonowe". Nie jest zaskoczeniem przygotowanie tego tematu przez autora Wierd Fiction, gdyż twórczość Bruno Schulza kojarzymy jako dostatecznie mroczną, jako taką z półki Wierd, zaprezentował nam nieomylnie prelegent. Ta nieomylność była świetnie zaargumentowana koincydencją, jaką nam przedstawił pan Wojciech w zestawieniu Bruno Schulza z Howardem Lovecraftem. Tym zbiegiem okoliczności był fakt, iż obaj pisarze żyli w podobnych czasach i dotykały ich podobne doświadczenia. Kategoryzowanie ich opowiadań w tym samym terminem staje się więc ciekawym zjawiskiem. Panmaskarada i antyhumanizm zawarty w opowiadaniach naszego rodaka daje potężny wydźwięk w fikcji operowanej w świecie przedstawionym przez Schulza. Wyrazistość i sposób przedstawienia prelekcji nie zostawił nawet wątpliwości na pytania od słuchaczy. 


Wojciech Gunia rozpoczynający swój wykład pt.
"Świat grozy Brunona Schulza"

    Na pierwszym piętrze głos oddano kobietom w panelu "Groza jest kobietą", natomiast ja, będąc ciekaw innych form horroru, wspiąłem się na drugie piętro gdzie swój panel pt. "Groza kina alternatywnego" poprowadził Lethargus. Prelegent dał mi się poznać w poprzedniej edycji Kfasonu, podczas której wyświetlił swój film "Siedlisko" - niebywałe kino alternatywne utrzymane w konwencji starego kina przedwojennego. Tym razem Lethargus przejął rolę bardziej mówioną i chciał po raz wtóry zaprezentować widzom swoją twórczość. Nie był to seans jego filmu, a raczej ukazanie swojego podejścia do kina grozy. Bazując na swojej twórczości, zestawiał ją z klasycznymi formami rejestrowania obrazu i trikami filmowymi. Tłumaczył ich znaczenie i idealne wprowadzanie widza w klimat grozy. Przedstawił nam świat retro awangardy w filmie i wyjawił sekret pewnych scen, które nagrał, jak i które pojawiły się w wielu klasykach. Na koniec zaznajomił nas z recenzją swojego filmu od portalu Galeria Horroru. 
    Po prezentacji Lethargusa i ostatnich słowach autorek dyskusji "Groza jest kobietą", gdzie zdążyłem wysłuchać jedynie kilka słów o podejmowanych researchach przez piszące kobiety horroru, przyszedł czas na wyjście do paśnika. 
    Przerwa ukoiła nasze fizjologiczne i gastryczne pragnienia i po powrocie, na trzecim piętrze Maciej Wójcik prowadził już swoją prelekcję pt. "Inna rzeczywistość. Obraz świata w twórczości klasyków grozy, a współczesne im prądy myślowe i naukowe dające nowe poglądy na otaczający ich świat". W tym wykładzie mogliśmy być uraczeni przykładami światopoglądów Lovecrafta, Artura Machena, Blackwooda i im podobnych. Z krótkiej, lecz treściwej prezentacji wywiązała się dłuższa dyskusja o świecie nas otaczającym. Większość osób podobnie jak autorzy, powyżej przytoczeni doszli do wniosku, iż pozornie postępująca technologia i odkrycia mogą nas przerażać i choć uważamy, że wszystko już było, jest i nie ma nic nowego do przekazania, rozwijamy swą wyobraźnię, aby za jej pomocą dowieść naukowo, bądź nie, że coś przeoczyliśmy i możemy coś inaczej uczynić i nauczyć się czegoś nowego. 
    Przedostatnią i chyba najbardziej zabawną prezentacją była "Mapa polskich kryptyd" Unki Odyi. Odya przygotowała zestawienie "zwierząt", o których snute są legendy i pozostają w świecie baśni ludowych / lokalnych i fikcji. Nikt chyba nie spodziewał się, że aż tyle jest ciekawych gatunków w Polsce i że tyle zabawnych sytuacji mogło się wywiązać z historii o tych zwierzątkach. Unka Odya pokazała nam najciekawsze zwierzęta uznawane za nieistniejące, o których informacje udało jej się zdobyć. Ile się przy tym naśmiałem to moje :D Biskup morski, smok z Torunia, raptory z Rabki i najlepszy Borsuko - kaczka z dziwnym grzebieniem (nie pamiętam nazwy), który atakował mężczyzn zbierających grzyby. Te stworki umilały nam czas, a Unka okazała się sympatyczną osobą umiejącą rozbawić tematem, do którego podchodzą niektórzy na poważnie. 


Unka Odya prezentująca swoją
"Mapę Polskich Kryptyd"

   No i finał! Wystąpienie, na które najbardziej czekałem - Mikołaj Kołyszko z tematem "Skąd Lovecraft zaczerpnął postać wielkiego Cthulhu". Mikołaj jest autorem świetnego opracowania "Groza jest Święta", w którym wyczerpująco pochyla się nad twórczością Lovecrafta i jego wykłady na tematy Lovcraftiańskie zawsze absorbują, a sam autor potrafi naprawdę długo i wiele o nich mówić. Tym razem dowiedzieliśmy się, że podobnie jak w każdych religiach jest ten sam prorok czy Bóg, którego geneza jest podobna lub taka sama, tak Cthulhu ma swoich odpowiedników w ziemskich wierzeniach. Tych argumentów było dużo, a sam Mikołaj powoływał się na sporą liczbę mitologii. Między innymi majów czy inuitów (gdzie Tornasuk jest uważany za najwierniejszą inspirację i piszę o tym sam Lovecraft). Wisienką na tym torcie było odtworzenie filmu relacjonującego rytuały ku czci bogini Kali, nawiązujące do szatańskich sabatów i ukazujące, iż same rytuały wciąż są praktykowane. Na tym filmie mieszkańcy Indii spalali żywe zwierzęta, ludzkie kości czy przebijali włóczniami krowy, po czym odcinano im głowy, aby następnie oblać krowią krwią szamana i posążki. Ubrany w łańcuch z ludzkich czaszek szaman wprowadzał się w trans. Znakiem na to było potrząsanie głową dookoła z góry na dół, zamiatając długimi włosami, co bezsprzecznie przypominało ruchy sceniczne wielu death metalowców (przypadek?). Niestety kończący się czas nie pozwalał na to, aby film obejrzeć do końca. Zdecydowanie było to najciekawsze wystąpienie, skupiające na pierwszym piętrze wszystkich gości Kfasonu. Sposób, w jaki Mikołaj Kołyszko prezentował swój temat, był zachwycający i absorbujący do cna, a zwieńczenie po prostu, pisząc kolokwialnie - zryło banie! 


Mikołaj Kołyszko rozpoczyna prelekcję
"Skąd Lovecraft zaczerpnął postać wielkiego Cthulhu"

   Zupełnie na koniec przez dwie godziny toczona była rozmowa o tym "Co gryzie grozę, czyli rozmowy na 7-lecie Kfasonu". Niestety inne plany nie pozwoliły mi być do samego końca, bo może bym się dowiedział o nowych planach związanych z Kfasonem, ale mimo to czuję spełnienie i mam mnóstwo materiałów do przerobienia.
    Każdy, kto w jakiś sposób interesuję się grozą, horrorem i mrokiem, powinien wpaść do Krakowa na festiwal. Nawet dojechać z okolicy - WARTO!
    Dzięki za wszystko i do zobaczenia za rok :) 








1 komentarz: