niedziela, 22 listopada 2020

Mikołaj Kołyszko - Groza jest Święta

 


   
   Jeśli ktoś zastanawiał się kiedyś nad fenomenem Lovecrafta i świata przez niego stworzonego, nie omieszkał na pewno analizy jego tekstów i twórczości od strony naukowej. Wielu z nas wie, jakim językiem posługiwał się Howard i jak przedstawiał swoje "twory", dlatego nie trudno zauważyć mocno inteligenckich naleciałości w jego tekstach. Można by rzec, że te teksty napisane są elitarnym językiem z otoczką tajemniczości, zarezerwowanej dla nielicznych. Ta tajemniczość właśnie została wyjaśniona przez Mikołaja Kołyszko z perspektywy nie tyle naukowej, ile sakralnej. 
   Żeby dojść do powyższego wyjaśnienia, trzeba się naprawdę nisko pochylić nad inspiracjami H.P. Lovecrafta, jego dostępnymi tekstami, a także rzetelnymi biografiami twórcy, których jest, jak kot napłakał. Na szczęście są badacze, którzy wyczerpująco opisali żywot Lovecrafta. Do tych badań dołóżmy jeszcze religioznawstwo studiowane przez Kołyszko i mamy odpowiednie stanowisko do zanalizowania tego, co Lovecraft stworzył, jako mitologię. Trzeba zaznaczyć, że jest to praca naukowa i tak samo naukowym językiem jest pisana, dlatego informuje uczulonych na zbyt mądre słowa, których znaczenia są nie znane. Autor opracowania analizuje tę mitologię antropologiczną metodą strukturalistyczną Claude'a Levi-Straussa. Mamy więc przesłankę o naukowym podejściu, do badania mitologii Lovecrafta, tak jakby była rzeczywistą mitologią z kanonu mitologii znanych nam na ziemi. Jednak mitologia Lovecrafta (fachowo, po ustaleniu z kontynuatorem spuścizny Augustem Derlethem, nazywanej np. Cyklem Arkham) to nic innego jak fikcja literacka - weird fiction - nadnaturalny horror. Tylko czy każda znana nam mitologia nie jest już fikcją literacką? Mitologia ma na pewno wiele wspólnego z wierzeniami, a często te wierzenia mają wiele wspólnego z twórczością Lovecrafta. To właśnie Mikołaj Kołyszko chce nam wyjaśnić w swej pracy - poniekąd konotacje fikcji Lovecrafta z wierzeniami ludów pierwotnych, starożytnych, oraz tubylczych, będących podstawą lub elementem jego uniwersum. 
   Natomiast wracając do pojęcia nadnaturalnego horroru, którego ojcem jest Lovecraft, Kołyszko na podstawie badań Rudolfa Otto, chce nam przybliżyć istotność tego gatunku i uczucie tzw. Numinosum towarzyszącemu nadnaturalnej grozie, opartej na wyższej świętości przypisanej wspomnianej mitologii. Dodatkowo dostajemy charakterystykę najważniejszych bóstw, istot, ras i emanacji pojawiających się u Lovecrafta, czyli tzw. panteon. Ponadto czytamy krótką analizę źródłową kanonicznych opowiadań Lovecrafta. Podsumowując, w uporządkowanej kolejności, z tej pracy poznamy:
- Religioznawcze podstawy badań omawianej mitologii.
- Mitologię Cthulhu (po konsultacjach z Augustem Delrethem zwaną Cyklem Arkham, Yog-Sothoterią, Cthulhuizmem, Mitologią Hastura).
Oraz:
- Analizę wybranych utworów w ujęciu antropologii strukturalistycznej Levi - Straussa. 
   Praca ta jest w pełni oparta na pracy magisterskiej Mikołaja Kołyszko, co potwierdza naukowe zacięcie autora w badaniu fikcji literackiej. Autor prowadził wiele prelekcji związanych właśnie z analizą twórczości Lovecrafta w ujęciu religioznawczym. Jego zaangażowanie i odkrycia wprowadzają w zdumienie słuchaczy, lecz jednocześnie łączy wszelkie powiązania świata fikcji Lovecrafta z tym, co nauka i różne jej gałęzie chcą nam przekazać. Wszelkie mity, konspiracje, ezoteryczne zjawiska, tajemnice uznawane za "teorie spiskowe", a nawet obrzędy i tradycje stają się kolejny raz rozważane. 
   Analiz tekstów Lovecrafta nie ma w księgozbiorach zbyt wiele. Trudno jest w ogóle badać twórczość tak tajemniczego jegomościa, jakim był Howard Phillips Lovecraft. Niemniej do tych nielicznych badań, najrzetelniejszą jest właśnie praca Mikołaja Kołyszko. Jedyna polska publikacja oparta stricte na źródłach, a nie późniejszych opracowaniach (jak te Augusta Derletha). To ją polecam dla każdego nowego adepta Cthulhuizmu, zabierającego się za teksty Lovecrafta. To najodpowiedniejsza pozycja, od której należy zacząć przygodę z Przedwiecznymi. Najpierw zachęcam przerobić tę analizę, by następnie sięgnąć kolejno po zbiory opowiadań - a tych kolejność sugerowana w zbiorze "Zew Cthulhu" od Wydawnictwa Vesper, w którym kolejność, podaje w posłowiu Mateusz Kopacz. O tym, że to obowiązkowa pozycja na półce miłośnika weird fiction i prozy Lovecrafta, powtarzać nie muszę - CHWAŁA PRZEDWIECZNYM!

Gatunek: Religioznawstwo / Nauka / Fikcja Literacka 
Rok: 2014 / 2018
Wydawnictwo: Phantom Books Horror

poniedziałek, 16 listopada 2020

Robert Bloch - Psychoza



   Nieprawdopodobne, w jakie zakłopotanie wprowadził mnie ten tytuł, co do rozpoczęcia swej opinii. Po prostu nie wiem jak zacząć i jest to pozytywna niewiedza, bo chciałbym polecić tę książkę każdemu miłośnikowi dreszczowców - raz, że klasyka i powinno się znaleźć w topce znajomości gatunku. Dwa, że tę książkę pochłaniasz i wciąga Cię od samego początku. Tytuł znany jest głównie w popkulturze z kultowego obrazu Alfreda Hitchcocka. Osobiście nawet nie wiedziałem, że ta powieść istnieje. Jeśli takich osób, jest więcej powinni szybko nadrobić lekturę. 
   Umówmy się, to nie jest typowy horror, bo widnieje w kategorii thriller i rzeczywiście jest to thriller psychologiczny, ale z tak mrocznym tłem i niepokojącymi aspektami, że trudno nie stwierdzić, iż to horror. Powieść inspirowana jest autentyczną postacią psychopaty Eda Geina, znanego z kanibalizmu oraz wytwarzania rzeczy z ludzkich ciał i wnętrzności. Sam ten fakt jest przyczynkiem do poczucia grozy. Psychologiczny aspekt tej powieści opiera się na wielorakiej jaźni oraz freudowskich teoriach o kazirodztwie. Brzmi ciężko, prawda? I tak właśnie jest, bo konstrukcja tej powieści nie jest nużąca, a wręcz przemyślana. Nie ma tu żadnych przeciągnięć, niepotrzebnych opisów i zbędnych słów. Ta powieść została idealnie skrojona niczym płaszcz z ludzkiej skóry, mający pasować na jej psychopatycznego projektanta. Wszystko w tej powieści jest wyważone, istotne i co najważniejsze - wciągające. 
   Wszystko zaczyna się sceną relacji między synem i matką. Robi się od razu niezręcznie, bo rozmowa przybiera żenujących kształtów, kiedy okazuje się, że główny bohater - Norman, jest czterdziestoletnim maminsynkiem, wegetującym w tym samym domu od dzieciństwa. Pojawiają się kolejne przykre wnioski - matka Normana okazuje się jakąś nawiedzoną staromodną babą, której potrzebna pomoc specjalisty. Dalsze losy bohaterów wiążą się z morderstwem pewnej młodej kobiety, przybywającej do Bates Motel - jedynego źródła dochodu Normana i jego matki. Kto zabija, skoro poza dziewczyną, w budynku jest tylko Norman... i jego matka? Tu nie można spoilować, bo od tej pory zaczyna się ostra jazda, a czytelnik co jakiś czas jest wytrącony z równowagi, bo coś mu się nie skleja. Pojawiają się fakty przeczące poprzednim. Ekscytacja i mrok ogarnia nas z jakimś niesamowitym rebusem. Okazuje się, że nie dość, że w powieści prowadzone jest śledztwo, to jeszcze czytelnik musi rozwiązać jakąś indagację. 
   To właśnie piękno literatury, kiedy czytelnik angażowany jest w książkowe wydarzenia, bo musi coś zrozumieć. Zaskakujące i dosyć otwarte zakończenie sprawia, że nie dowierzamy, ale odczuwamy zaskakujący haczyk typowy dla historii o psychopatach, że coś działo się tylko w głowie bohatera. Zakończenie jest klinicznym podsumowaniem wydarzeń, ale pięknie napisane psychologiczno - filozoficznym tonem. "Psychoza" nie bez powodu ma właśnie taki tytuł, a czytelnik przekonuje się jak ta tytułowa dolegliwość, odbierana jest z perspektywy chorego. 
   Być może bluźnię, ale czytając "Psychozę" miałem wrażenie, jakbym czytał udoskonalonego Stephena Kinga. Psychologiczne profile przywodziły na myśl powieści Kinga, z tym że Bloch nie czynił w niej niepotrzebnych retardacji, lecz istotny aspekt dla fabuły. Styl pisania Blocha stał się dla mnie wzorcowy i to nie przez przypadek - autor nawiązał ponoć kontakt z samym H. P. Lovecraftem, co musiało zostawić jakieś twórcze piętno. 
   Moja opinia może być w sumie niepotrzebna, bo gdy weźmiemy wydanie "Psychozy" z 2019 roku od Wydawnictwa Vesper, w posłowiu Wiesława Kota przeczytamy analizę "Psychozy". Ponadto autor posłowia przybliży nam dalsze losy Normana Bates'a z serii w "Psychoza II" i "Psychoza III". Jednak to nie wszystko, bo dostajemy także telegraficzny opis wydarzeń związanych z kinematograficznym fenomenem "Psychozy" i nowatorstwem, jakie wprowadził Alfred Hitchcock podczas kręcenia adaptacji. Dowiemy się również, jak to wyglądało przy pracy następców Hitchcocka. Zatem w posłowiu właśnie mamy chyba najlepsze opinie, natomiast mój zachwyt będzie niewysłowiony, będę wracał do tej lektury, bo to tylko 170 wciągających stron i będę polecał każdemu miłośnikowi grozy - także i Tobie... a jak już Cię wciągnie, pamiętaj, że "każdemu czasem odbija..." 

Gatunek: Thriller Psychologiczny / Dreszczowiec
Rok: 2019
Wydawnictwo: Wydawnictwo Vesper

 

czwartek, 12 listopada 2020

Christina Henry - Alicja

 


   Każde dziecko zapewne kojarzy "Alicję w Krainie Czarów" Lewisa Carrola, tym bardziej klasyczną animację Walta Disneya, a już na pewno dwie części superprodukcji filmowej w reżyserii Tima Burtona i z aktorską śmietanką w postaci Johna Deppa. Alternatywnych wersji bajki Carrola mamy bardzo dużo, ale w 2020 roku pojawiła się kolejna. Tym razem przygody Alicji odkrywamy w odsłonie grozy. Wersja Christiny Henry jest dla starszych czytelników, żeby nie powiedzieć, że dla dorosłych. Rzeczywiście tak nie powiemy, gdyż ten horror nie jest do końca satysfakcjonujący. Książka sama w sobie nie jest zła i rozbudza fantazję, ale czytelnik chyba spodziewałby się większego hardcore'u. 
   To książka z tych, których nie potrafimy nie oceniać po okładce. Polska wersja przekładu z nakładu Wydawnictwa Vesper posiada przepiękną psychodeliczną okładkę Macieja Kamudy. Ten sam grafik ozdobił wnętrze książki mrocznymi, rzucającymi się w oko grafikami. Te obrazki przemawiają do Ciebie i nie potrafisz przejść obojętnie obok tej książki. Styl grafik Kamudy mówi za siebie do naszej podświadomości - "niemożliwe, żeby tak fascynujące ilustracje ozdabiały złą książkę/treść". Faktem jest, że ogół specyficznej historii o przygodach Alicji zasługuje na tak zwariowane ilustracje, tym bardziej, jeśli osadzimy fabułę w horrorze. Jednak doznajemy tego nieodpartego wrażenia, że nie tego się spodziewaliśmy. 
   Ciekawostką jest gra komputerowa Alice: The Madness Returns z 2011 roku, w której większość motywów zgadza się z treścią opowieści Henry. Ta gra również opierała się na horrorze i to dosyć krwawym. Śmiem twierdzić, iż gra ta była w dużej mierze inspiracją do powstania tej powieści. Można to łatwo udowodnić:
- W grze pojawia się Alicja pozbawiona włosów i zamknięta w szpitalu psychiatrycznym - nasza powieść zaczyna się w szpitalu psychiatrycznym. 
- W grze Alicja nie ma złocistych włosów, jak w pierwowzorze Carrola, lecz ma długie ciemne włosy - podobnie w powieści.
- W grze Alicja wszędzie przemieszcza się z ostrym nożem, którym morduje wiele dziwnych stworzeń - w powieści Alicja także broni się nożem, wykorzystując go do mordu. Można by pewnie więcej wymienić takich podobieństw, lecz tyle chyba wystarczy. 
   Dodam jeszcze, że cała treść brzmi jakbyśmy czytali opowiadanie, bazujące na grze komputerowej. Główni bohaterowie, czyli Alicja i jej powieściowy partner Topornik przemierzają kolejne miejsca, w których muszą coś lub kogoś pokonać, by dostać się dalej do celu. Przypomina to przechodzenie kolejnych poziomów gry. Na każdym z tych poziomów czekają na nich kolejno Cheshire, Gąsienica, Mors i w końcu największy koszmar Alicji - Królik. Wspomniane postaci przypominają bossów, których trzeba pokonać na końcu każdego poziomu gry. Zauważmy jednak, że w dialogach pojawia się określenie "Boss" opisujące właśnie tych przeciwników. Jest jeszcze główny cel, który pojawia się po zabiciu wszystkich "bossów" - Dżaberłak! Główne zło, które wprowadza w amok Topornika, natomiast tylko Alicja może go pokonać. 
   Treść przypominająca opis gry zaczyna być dla nas przyswajalna i tylko czekamy na finał, by Alicja zemściła się na alfonsiarskim Króliku i rozprawiła się z Dżaberłakiem. To właśnie w spotkaniu z tą dwójką powinniśmy dostać krwawym mięchem w twarz i wręcz nie ogarnąć szaleństwa, jakie by ogarnęło Alicję. Niestety Szast-prast i po kłopocie. Alicja pozbywa się dwóch największych antagonistów szybciej niż poprzednich "bossów", spośród których tylko Cheshire okazuje się w porządku. Niedosyt, brak realizmu i rozczarowanie towarzyszy tym, którzy liczyli na ekstremalną rozwałkę. 
   Nie zrozummy się źle - to naprawdę dobra bajka dla dorosłych, ale wymagający albo będzie czuł niedosyt, albo zastanowi się, na co tyle czekał. Klimat też nie jest najgorszy, chociaż jest najgorszy: psychodeliczne wizje na bad tripie, brud, krew, rynsztok, prostytucja, seks oraz wynaturzenia, ale wszystko jako krótkie opisy sygnalizowane, nie dosłowne i bezpośrednie. Kraina Czarów zamieniona w Stare i Nowe Miasto - miejsca których bohaterowie chcą opuścić. Czeka nas jednak kolejna przygoda, ponieważ w przygotowaniu ponoć druga część. Czy tym razem poprzeczka się podniesie? 

Gatunek: Horror / Fantasy
Rok: 2020
Wydawnictwo: Wydawnictwo Vesper

niedziela, 1 listopada 2020

Bram Stoker - Dracula

 



   123 lata po pierwszym opublikowaniu "Draculi" - Hrabia Wampir wciąż jest najbardziej znanym diabolicznym stworzeniem na tym świecie. Wdarł się do popkultury i przeraża swą bladością, chytrością oraz pożądliwością kolejne pokolenia. Aby zrozumieć genezę utworu trzeba poczuć ducha i klimat ówczesnych czasów oraz mieć jakieś literaturoznawcze obycie w gatunku, a także znać troszkę historii średniowiecznej i mitologii słowiańskiej. Dzisiaj mamy to omówione w posłowiu samego utworu, lecz uważam, że nie zawadzi miłośnikom zbadać życiorys krwiożerczego hrabiego. 
   Utwór ten jak na tamte lata (1897) napisany został dosyć specyficznie, bo w formie pamiętnikowej / listowej, co tytułuje utwór, jako powieść epistolarną. Inspiracją do takiego prowadzenia historii były "Cierpienia Młodego Wertera" Goethego, których romantyczne piętno możemy odczuć w "Draculi". Stoker poza Werterowskim romantyzmem potrafi zbudować napięcie odpowiednie dla klimatu swojej opowieści. Niezależnie czy lubimy taką formę pisarstwa śledzimy relacje Johnathana Harkera przybyłego na wezwanie Draculi i w nich zagłębiamy się w gotyckie i pełne szkarłatu tło całej opowieści. Ponadto istotne szczegóły wampirzych zachowań przyprawiają o lekkie ciarki, a nawet poczucie niesamowitości, lecz są to bardzo krótkie ustępy. Trzeba przygotować się na dość archaiczny język i odnoszenie się do zapomnianych morałów, które dwudziestopierwszowieczny czytelnik zapewne skwituje śmiechem, ale określa to atmosferę czasów, w których się znajduję czytelnik, choć przywodzi na myśl jakby inny świat. A jest to świat zalewie sprzed dwóch wieków - mroczne słowiańskie Karpaty i klasyczny angielski Londyn. 
   "Dracula" jest podstawą historii o krwiożerczych nieumarłych bestiach, których istnienie Stoker przedstawił, jako przepełnione zgrozą, cierpieniem, krwawymi orgiami, samotnością, ale i nieludzkimi praktykami. Ówcześni krytycy uznali powieść za "obrzydliwą", ale obecny czytelnik chyba potrzebuje czegoś więcej, by uznać coś za "obrzydliwe". Niemniej każdy uzna "Draculę" za klasykę gatunku. Obrzydliwość tego dzieła ma zamykać się w wysysaniu krwi, odcinaniu głowy i przebijaniu osinowym kołkiem serca potencjalnego wampira lub jego ofiary przemienionej w wampira oraz erotyczna strona wampirzego uwodzenia, co było uważane za gorszące w tamtych czasach. Chociaż ten erotyczny aspekt był tam i tak bardzo subtelnie, jak nie znikomo ukazany. Dzisiaj niewiele z tego jest dla nas gorszącego, natomiast sceny pełne gotyku, groteski i szekspirowskich uniesień wzbudzają pewien niepokój. Stajemy się świadkami tajemnic osobliwego hrabiego, który staje się dla nas przerażający, gdy dowiemy się, iż posiada nieludzko wykształcone kły, jest blady jak płótno, pomarszczony jakby miał kilkaset lat, ale zaraz jest młody i przystojny, uwodzi młode kobiety siłą umysłu, chodzi po ścianach ze zwinnością jaszczurki i przyczepnością pająka, a do tego śpi w trumnie! 
   O "Draculi" jako utworze literackim oraz z jego genezą odwołującą się do wampirów istniejących w mitach, legendach i historii można napisać długą rozprawkę, ale o co właściwie chodzi w tej powieści? Napisanie jej w takiej formie nie jest łatwe, a żeby jeszcze każda postać miała swój styl i charakter, też trzeba poświęcić sporo uwagi. Dlatego każda relacja kolejnych bohaterów jest obiektywna, acz nie pozbawiona ładunków emocjonalnych i psychologicznych. Jak już pisałem główny przebieg relacjonuje Johnathan Harker. Prawnik zaproszony przez tytułowego hrabiego, opisuję dużą część żywota i znajomości z Draculą. Spotkanie obu panów odbywa się w sprawie londyńskiej posiadłości, której właścicielem ma być hrabia. Harker ma mu doradzić wszelkie działania związane z przejęciem posiadłości. Mamy więc niewinne spotkanie doradcze. Jako że hrabia majętny i posiadający ogromny zamek, zaprasza prawnika do siebie - normalna rzecz. Niestety zapiski Harkera robią się coraz dłuższe, a dziwnie wydłużony pobyt u hrabiego skutkuje odkryciem jego dziwacznej natury. Prawnik odczuwa dyskomfort podczas kolejnych miesięcy, siłą wymuszonych w gościnie u dziwnego gospodarza. W końcu odkrywa jego naturę, kłamliwe usposobienie i potworną aurę, jaką naokoło rozsiewa. Prawnik u schyłku życia ucieka z zamku jedynie dzięki nieobecności gospodarza. Relacje Harkera to najciekawsza i najbardziej wciągająca część powieści. Mimo długiej i trudnej treści wydaje się najwyrazistsza, a kolejne dni prawnika i hrabiego są coraz groźniejsze. 
   Później mamy bardziej męczącą część powieści, która sprowadza się do obyczaju i wspomnianej szekspirowsko-werterowskiej natury. Poznajemy kolejnych relacjonujących. Dr. Sewarda - właściciela domu dla obłąkanych, w którym jeden z pacjentów okazuje się wyznawcą prawdziwej formy hrabiego. Następni relacjonujący to Mina Murray (później Harker) - wybranka Johnathana - prawnika goszczącego u hrabiego oraz Lucy Westenra - przyjaciółka Miny. Początkowo dwie panie rozprawiają o swych uczuciach i relacjach z adoratorami, lecz z czasem jedna z nich zaczyna się dziwnie zachowywać i podupada na zdrowiu. Bledsza skóra kobiety i nietypowe objawy chorób każą wezwać kolejną postać - sławnego Van Hellsinga. Hellsing rozpoznaje obecność wampira i zatwierdza leczenie ofiary pod kątem takiej obecności - czosnek na szyi, krucyfiks i woda święcona w pokoju. Niestety obecność istoty piekielnej nie da się utrzymać w tajemnicy przed niedowiarkami. Śmierć kobiety i jej przeistoczenie udowadnia niedowierzającym młodzieńcom i Dr. Sewardowi istnienie zjawisk przeczących nauce. Po powrocie prawnika wszystko staje się jasne, gdy Van Hellsing odczytuje jego zapiski. Rozpoczyna się walka z siłami zła. By zgładzić wampira zespół złączonych ze sobą losem postaci, śledzi hrabiego do samego jego zamku. Tam dochodzi do finału, który może nas rozczarować, gdyż liczymy na jakiś spektakularny koniec. Niestety mroczna i dekadencka otoczka utworu daje nam śmierć jednego z bohaterów... ale czy aby na pewno? Tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić po tzw "Przypisku" od Johnathana Harkera. 
   Posłowie Macieja Płazy przybliża nam ważną genezę utworu oraz jego inspiraria. To posłowie pochłaniamy na raz, o ile ktoś czyta dosłownie do końca i zapewne miłośnicy gatunku i literaturoznawcy znajdą tam dużo smaczków i ciekawostek do badań. W swoim odczuciu o powieści mogę dodać, że nie jest to tylko powieść grozy. To także powieść o miłości, poświęceniu, lojalności, cierpieniu, szaleństwu i samotności. To wszystko sprawia, że "Dracula" to nie pusty utwór pozbawiony charakteru, ale też nie jest pełen frazesów utwór pozbawiony atmosfery. 

Gatunek: Horror
Rok: 1897 / 2018
Wydawnictwo: Wydawnictwo Vesper