piątek, 6 stycznia 2023

Zelda Fitzgerald - Zatańcz ze mną Ostatni Walc

 


   Mam problem z oceną i opinią dzieł napisanych prostym językiem. Przerabiałem Fitzgeraldów w pewnym stopniu i zdołałem określić ich język, sposób wysławiania się i także promowany przez nich (o zgrozo!), rzekomy, romantyzm. Jak nie przepadam za zbyt idealną prozą Scotta, tak jego małżonka urzekła mnie poetyką swych tekstów. Muszę jednak dodać, że tylko to ratuje "Zatańcz ze mną Ostatni Walc". Ta poetyka określa romantyzm sentymentalnej damy dobrze usytuowanej w epoce, której zagraża jażmo wojny, ale jej nieświadomość posuwa do swego rodzaju tomiwisizmu i rozrzutności materialno-moralnej. Jest to jednak zdecydowanie romantyzm wrażliwej kobiety. Mogę wywnioskować tak z tej powieści, jak i z listów Zeldy, iż w głośnym związku to ona była tą bardziej wrażliwszą i to ona potrafiła żywiej opisać swoje emocje. Świetnie moim zdaniem wykorzystała to w swej powieści. Tu już można śmiało zaznaczyć, iż powieść ta jest powieścią autobiograficzną. Znając biografię pary Fitzgeraldów szybko można dojść do tej konkluzji. Był to niezaprzeczalnie znak rozpoznawczy pisarskiej marki "Fitzgerald", że to o sobie pisali Scott i Zelda. Dogryzali sobie w podejściach do swych uczuć, ale oznajmiali swą miłość poprzez głównych bohaterów. Tak jest i w przypadku "Zatańcz ze mną Ostatni Walc". Zelda pod postacią swej bohaterki Alabamy, Scott, pod postacią Davida Knighta i córeczka Scottie, pod postacią Bonnie, a nawet Ojciec Zeldy, jako Sędzia Beggs.

    Wydarzenia w powieści dzieją się początkowo na południu Ameryki. Autorka wspomina dzieciństwo, młodzieńcze zauroczenia Alabamy i w końcu pojawienie się tego jedynego, który wyciągnie ją z rodzinnego domu, by podbijać świat wyższych sfer. David Knight jest malarzem i żeni się z Alabamą. Niedługo potem rodzi się córeczka Bonnie. Śledzimy małżeństwo na pełnego przepychu przyjęciach. W końcu akcja przenosi się do Paryża, a stamtąd do Szwajcarii. Oba miejsca są retrospekcją Alabamy, a właściwie Zeldy podczas jej najważniejszego etapu w życiu, czyli nauki baletu. Tak w skrócie można streścić akcję powieści, a w międzyczasie odnaleźć kilka ważnych życiowo i filozoficznie zauważeń przysuwanych nam przez Zeldę. Być może nie odczuwam tego co chciała przekazać autorka w ogólności i zapewne wiele pań uznałoby, że nie rozumiem, o co chodzi w fabule. Tym bardziej oskarżony byłbym o nie odczuwanie tego romantyzmu, jaki osnuwa historię, ale z perspektywy wymagającego czytelnika, jest ona równie nudna, co Fitzgeraldowski "Wielki Gatsby". Chociaż tu bardziej powinienem się odnieść do "Czułej Nocy", która miała być pierwowzorem historii zawartej w powieści Zeldy. Nkestety "Czułej Nocy" jeszcze nie czytałem, ale nie omieszkam sprawdzić stanowiska. Chciałbym też jednocześnie się obronić, bo jak wspomniałem proza Zeldy bardziej do mnie przemawia. Tak odczuwałem znakomitość jej opisów, jakoby w jakimś przyśnieniu miała się odgrywać nic nie wiążąca z krajobrazem ludzka egzystencja. Uwielbiałem rozbierać słowo w słowo zdania jakimi opisywała autorka pejzaże, krajobrazy, pory, a nawet atmosfery towarzyszące następującym wydarzeniom. Pławiłem się w poetyce delikatnie zapisanej aury toczącej się akcji, jednak Zelda nie miała talentu do dialogów. Większość z nich wynikała znikąd i była jakby wtrętem nic nie tłumaczącym wynikłych zdarzeń. Dało się wyczuć pasję, jaką autorka darzyła swoją drogę przez balet. Ten temat w powieści jest chyba najlepiej skonstruowany i odnosi się nie tyle do postaci autorki, jej relacji z rodziną ile także do technicznego określenia specyfiki baletowej. Zelda pisała tą powieść wraz z mężem. Po baletowej przygodzie, gdy skierowano ją do kliniki psychiatrycznej długo trwało, by skończyła pisać. Pisała zatem jeszcze długo w trakcie pobytu w klinice. Być może jestem trochę sadystą, ale liczyłem na jakieś paranoiczne kąski zawarte w powieści. Sądziłem, ze mrok jaki otoczył autorkę stanie się opadnięciem pewnej kurtyny i koncept powieści bardzo się zmieni. Jednak nie! Do samego końca powieść jest iście Fitzgeraldowska. Zakończenie dla mnie nie zrozumiałe i jawi mi się jako ukłon w stronę starych filmów noir, w którym romans trwa po ostatnią scenę. Mam osobisty sentyment do tej powieści, dlatego z chęcią tańczę walca z oniryczną poetycznością Zeldy i stawiam ją wyżej męża w hierarchii pisarskiej. Zainteresowani pisarskimi warsztatami z minionych epok mogą zajrzeć, ale wymagający czytelniku, podaruj sobie jeśli liczysz na wartką akcję. Damy natomiast rozmarzą się na pewno!


Gatunek: Romans / Literatura Piękna / Literatura Obyczajowa / Powieść Autobiograficzna
Rok: 2014 / 1932
Wydawnictwo: Pascal

niedziela, 1 stycznia 2023

Neil Gaiman, J.H. Williams III, Dave Stewart - Sandman Uwertura

 


   Pierwsze zetknięcie z serią "Sandmana" wg chronologii tego jak powinno się czytać. Sama "Uwertura" powstala dwadzieścia osiem lat po pierwszym szkicu "Sandmana" czyli w 2005 roku. Ten tom, chociaż oficjalnie końcowy, dla samej serii jest pierwszym - to prawdziwy numer zero, numer matka. Wprowadzenie do serii, które wg samego autora pozwoli inaczej spojrzeć na całą serię. Być może zaczęcie tej serii od tego numeru jest herezją i zbyt wiele porusza wątków zaspoilowanych, jednak nie czuję się zaspoilowany, w ogóle nie odczuwam zjawiska spoilingu w przypadku czytanych przeze mnie rzeczy (mam nadzieję, że to nie ułomność), aczkolwiek były momenty, w których niezrozumiałe sceny wdzierały się znikąd w moje rozpoznanie historii. "Uwertura" mówi o tym co działo się ze snem przed wydarzeniami z pierwszego wydanego tomu. Jesteśmy wrzuceni w światy niesamowite, odrealnione, nie dostrzegalne przez ludzi jawy. Cała akcja toczy się wokół pewnego wydarzenia, mogącego zachwiać całym wszechświatem. Pewien rozdział przypomni nam Netflixową adaptację. Sen z Nieskończonych przedstawia nam istoty wyższe od siebie, potężniejsze, do których musi się udać, aby zapobiec nieuniknionej katastrofie. Będzie go to kosztować bardzo wiele wysiłku. Morfeusz będzie kontaktować się ze samym sobą, a podstawiona iluzja niego samego pomoże mu w odnalezieniu wyjścia z nieuniknionego zagrożenia. Końcowa scena ponownie zabierze nas wspomnieniem do pierwszego odcinka serialu. Aż nie mogę się doczekać lektury "Preludiów", gdyż już widzę, że Netflix nie jest wierny. Aczkolwiek patrząc na rysunki J.H.Williamsa III i ich rozmach, nie wiem czy obecna kinematografia by to udźwignęła i odwzorowała. A jeśli chodzi o same rysunki, dla mnie mistrzostwo! Prawdopodobnie nie widziałem jeszcze bardziej psychodelicznych i różnorodnie wykadrowanych komiksów. Piękne ilustracje przypominające obrazy najzdolniejszych surrealistycznych malarzy.     Bardzo podobały mi się zabiegi zwizualizowania snu w jego inkarnacjach i retrospekcjach, w innych stylizacjach i fizjonomiach. Zabieg ten przypominał mi film "Parnassus: Człowiek, który oszukał diabła", gdzie część akcji działa się w wyobrażeniu bądź śnie bohatera. Inni bohaterowie wkraczając do snu jawili się jako inne osoby. Jedna z postaci odgrywana była w różnych scenach przez Johnny'ego Deepa, Colina Pharella, albo Heath'a Ledgera. Ale wracając do "Sandmana" wstęp do przygód Morfeusza wiele rozjaśnia i dorzuca pytań, a zestawienie go z serialem Netflixa jest ciekawym doświadczeniem.
Jeśli chodzi o kwestie scenariusza, osobiście chciałbym przeczytać "Sandmana" w formie literackiej. Noweli, czy powieści. Gaiman jako jeden z dziedziców Lovecrafta świetnie sobie radzi z operowaniem mitologiami i ezoterycznymi tematami. A przypomnijmy, że uniwersum Lovcrafta także opierało się na Krainach Snu. I rzeczywiście da się to odczuć w ilustracjach "Sandmana" - dużo nawiązań do Lovecraftiańskiego świata. Samo sytuowanie akcji w dużej mierze w dwudziestoleciu międzywojennym jest wg mnie hołdem w stronę lat, w których Lovecraft żył i panował jako twórca. Trzeba dodać, że nie tylko Lovecraft jest sporą inspiracją tytułu. Skoro już o tytule. Samo słowo "Sandman" oznacza Piaskuna, czyli postać z bajki E.T.A. Hofmanna, pochodzącej z folkloru niemieckiego. W jednej z wersji owy Piaskun zjada oczy dzieciom niechcącym iść spać. W komiksie twór Morfeusza - Koszmar przedstawiony jest z zębami w miejscu gałek ocznych. Oczywiste nawiązanie. Seria o śnie dla mnie przegenialna i arcydzieło godne największych.

Rok: 2015
Gatunek: Komiks/Fantasy/Fantastyka
Wydawnictwo: DC Comics