sobota, 22 sierpnia 2020

Victoria Nelson - Sekretne Życie Lalek

 



   Wbrew tytułowi ten esej nie traktuje o lalkach, takich, jakie znamy z dzieciństwa. Nie jest to też rozeznanie o rodzajach lalek, w stylu "od pacynki, do manekina". To wyczerpująca analiza fikcyjnego świata, jaki nas fascynuje od zarania dziejów i jak udowadnia nam autorka, którego jesteśmy częścią świadomie, bądź nieświadomie. W tym eseju nacierają na siebie niczym chmury podczas burzy filozofia, psychologia i mitologia w dobytku literaturowego zlepku. Trudno jednym zdaniem wytłumaczyć, o czym jest ta publikacja, ale uważam, że literaturoznawcy i pasjonaci sztuki znajdą w niej coś dla siebie. Tytułowa lalka natomiast wydaje mi się być tutaj metaforą marionetkowości człowieka, jako istoty wiecznie kontrolowanej oraz sztuczności, którą autorka ukazuje z każdą analizą. Mowa o analizach tekstów najznamienitszych pisarzy fantastów i ekspertów od opisywania fikcji. Autorka powołuje się m.in. na Lovecrafta, Brunona Schulza, Kafkę, Umberto Eco, Poe, Phillipa K. Dicka, Lema i wielu innych. W swoich rozważaniach autorka nie pochyla się tylko nad literaturą, a raczej nad całą popkulturą i sztuką, gdzie sztukę dzieli na wysoką i popularną. Jest też także dużo odniesień do filmów science fiction. Jednak cały tekst rozpoczynamy od przemyśleń filozoficznych, których głównym bohaterem staje się Platon. 
    Początek czytania jest nieoczywisty (wciąż nie wiemy, o czym czytamy), ale z każdą stroną wczuwamy się w klimat, w jaki wprowadza nas autorka. Od groteski do odkrycia udawanego życia, poznajemy to, co nazywane jest symulakrum. Analizując Platona, poznajemy starożytną kanwę fikcyjnego świata i przeznaczenie jaskiń - imitacji domu / schronienia / naturalnego wywiewu - skąd wyszedł człowiek. Stopniowo poznajemy niewiele różniące się od siebie zależności między bogiem i człowiekiem, a przy cytatach i omawianiu Dicka zastanawiamy się, czy to my jesteśmy bogami, czy bogowie są nami? Dalej czytamy o homunkulusach, różnego rodzaju metamorfizmach i innych stworzeniach humanoidalnych gnieżdżących się w naszej wyobraźni, a dzięki masowym przekazom, w naszej podświadomości. Lalki pojawiają się jako część imitacji nas samych z przypomnieniem, że pierwotnie były świętymi wizerunkami, następnie aktorskimi narzędziami w teatrzyku, a obecnie uatrakcyjnionym modelem seksualizującym nasz wzór myślenia. Ich potencjał rósł z każdym wyobrażeniem. Stąd istotnym staje się pojawienie robotów, cyborgów i androidów będących następcami ludzkości. Te wszystkie symulakra przez cały czas otoczone są grozą, towarzyszącą, nawet gdy mowa o fikcyjnych światach transcendencji, metafizyki i rzeczywistości wirtualnej. 
    Wreszcie analiza dociera do czasów bardziej współczesnych nastawionych na postęp cybernetyczny, a na tapet wchodzą wszystkie filmy ukazujące światy alternatywne lub dystopijne wizje żyć udawanych prezentowanych w formie symulacji. Tak przykładem staje się też gra The Sims, a kultowe anime Ghost in the Shell i filmy Matrix bądź Truman Show są przykładami zajrzenia za kurtynę. "Sekretne Życie Lalek" to lekko sugestywny esej o naszym życiu. To my jesteśmy lalkami w rękach obdarzonych magiczną bądź cybernetyczną mocą złych lalek, których jesteśmy protezą. Pytanie, czy mamy to brać na wiarę, czy ta pozycja została napisana w pseudonaukowym tonie? A może mamy to odebrać tylko jako pomoc naukową dla studentów badających literaturę? 
   Wielbiciele teorii symulacji będą mieć ciekawą lekturę do przejrzenia, ponieważ pozycja ta jest bardzo dopracowana. Język publikacji jest mocno naukowy, a niektóre przestarzałe terminy są ciekawie stylistycznym wtrąceniem odbieranym za manierę autorki. Książkę należy przeczytać kilka razy, jeśli interesuje nas temat. Jest w niej za dużo nawiązań, by wszystkie spamiętać. Racjonalnym sposobem byłoby też usiąść do analizy tekstów z tekstami, pojawiającymi się w treści - też utrwali czytane rozdziały. Przeznaczenie tego eseju jest istotne z punktu widzenia kulturowego, lecz zgłębienie tematów może sprowadzić czytelnika na zupełnie inną rzeczywistość. Książka ta po załapaniu sprowadzi na trop przykładów, które śmiało można by dopisać do panoptykonu prezentowanych symulakrów i dla tego odkrycia warto przeczytać ten esej... o ile sztuka wysoka, nie jest Ci obca!

Gatunek: Esej / Publicystyka
Rok: 2009
Wydawnictwo: Universitas 

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Szymon Hintzke - Ciemniejsza Strona Nocy


   Miałem problemy z tym tytułem. Byłem bardzo przekonany do tej lektury i spodziewałem się czegoś mocnego. Lubię czytać młodych debiutantów, dlatego liczyłem na coś, co mnie wywróci. Okazało się, że to coś statecznego. Wbrew poruszonemu tematowi, który jest poważny, to coś lekkiego. Pisząc "lekkiego" mam na myśli sprawy powszednie, które dotykają większość nastolatków w ten sam, lub podobny sposób, ale jest nam ciężko im się przypatrzeć. Z góry trzeba zaznaczyć, że to lektura dla nastolatków, chociaż nie wiem, czy każdego przekona. Nie rozwlekając spójrzmy na to, z czym mamy do czynienia. 
   Jak wspomniałem mamy tu debiutującego autora. Hintzke ma zaledwie 20 lat, a na swoim koncie (wraz z "Ciemniejszą Stroną Nocy") dwie powieści. Za taki dorobek w tak młodym wieku należy się naprawdę szacunek i podziw, że nie marnuje się czasu na bzdury, tylko spełnia swoje marzenia. Bez względu na charakter krytyki i opinii, jakie pojawiają się w stosunku do opowiadań Hintzke, mogę powiedzieć, że ciągłe doskonalenie warsztatu może przynieść mu niebawem coś spektakularnego, bo potencjał pisarski jest bez dwóch zdań. 
   Od samego początku okazuje się, że to zwykła obyczajówka. Główna bohaterka Lucy zmaga się z depresją i chcę chyba popełnić samobójstwo. Pojawia się Alan - przyjaciel Lucy, bardzo bliski przyjaciel, w którym Lucy się podkochuje. Oczywiście Alan ratuje zdesperowaną Lucy i dalej mamy tylko wydarzenia z codziennego życia nastolatki w depresji. Poznajemy jej sytuację, czyli mieszkanie z ojcem alkoholikiem i matką, która nie potrafi odejść od znęcającego się nad nią męża. Perypetie zbiegają się także ze szkołą dziewczyny, gdzie poznajemy osoby, które nie lubią bohaterki. Po całym początkowym zajściu Lucy i Alan decydują się na ucieczkę do Holandii. W tym celu Lucy szuka pracy, a jej rycerski przyjaciel, pomaga jej ją znaleźć. Jednak bohaterka zdaje sobie sprawę, że praca na zmywaku nie pokryje wystarczająco kosztu podróży i wpada na typowy pomysł nastolatek w dzisiejszych czasach - sprzedawanie w sieci swoich nagich zdjęć. Z tym właśnie związane są dalsze wydarzenia, które w połowie opowiadania dopiero nabierają rumieńców i coś zaczyna się dziać. 
   Najciekawsze kawałki w całej tej opowieści to ciekawe spostrzeżenia otaczającej nas rzeczywistości z perspektywy osoby zmęczonej życiem, o mrocznym i negatywnym podejściu z postawą skrajnie nihilistyczną. Mowa o luźnych komentarzach bohaterki na temat najzwyklejszych sytuacji życiowych. Tworzą one pewien profil psychologiczny postaci, co jest charakterystyczne dla Stephena Kinga i zastanawiam się, czy autor był zainspirowany takim zabiegiem u swojego starszego kolegi po fachu. Narracja jest tu w pierwszej osobie, a więc mamy sporo takich uwag, skłaniających do refleksji, z którymi, po przemyśleniu nie trudno się zgodzić. Natomiast nie jestem pewien czy osoba o depresyjnym usposobieniu miałaby na tyle odwagi, by sprzedawać swoje nagie zdjęcia. No ale fikcja rządzi się innymi prawami niż realizm. 
   Pominę omawianie najnudniejszych rzeczy i skupię się na meritum. Ta opowieść jest obyczajówką, z lekkim ukłonem dla thrillerów, ale porusza bardzo ważne tematy w świecie nastolatków. Począwszy od depresji, z biegiem wydarzeń historia ukazuje nam, jak dwulicowi potrafią być mężczyźni i z jaką premedytacją potrafią zbałamucić kobiety tylko po to, aby dostać to, o czym myśli każdy facet. Seks w tej opowieści jest narzędziem manipulacyjnym i biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w tej powieści trudno uwierzyć w przyjemne doznania płynące ze zbliżeń fizycznych. Opowiadanie bardzo opiera się na popularnych dziś stereotypach i przedstawia je w bezpośredni sposób. Porusza nawet temat biseksualności, co zwolenników politycznych może odepchnąć, ale czy na tym ma polegać literatura? Tu jest tylko pokazany problem. Zakończenie ukazuje nam ludzką siłę i to jak brutalne wydarzenia czynią nas jeszcze silniejszymi, by w końcu, to czego szukaliśmy znaleźć pod samym nosem. 
   Podsumowując, książka ta nie jest dla kogoś, kto szuka czegoś trzymającego w napięciu, czy czegoś, co by nim wstrząsnęło. To jest o normalnych problemach nastolatków, które mogą zakończyć się nieprzyjemnymi konsekwencjami. Autor, jak na początkującego i tak bardzo fajnie prowadzi historię, więc warto dać mu szansę. Jednak osoba wymagająca, bez wątpienia się zanudzi. Warto wspomnieć, że wyzwaniem dla pisarza jest wcielenie się w bohaterkę i chociażby dlatego opowiadanie jest godne podziwu. Natomiast masochiści mrocznej literatury z uwielbieniem będą czytać spostrzeżenia Lucy. Hintzke popracuje nad wymianą napięcia i spokoju w tempie swych powieści i myślę, że z odpowiednim motywem może być ciekawie. Tymczasem po ciemniejszej stronie nocy najlepiej poczytajmy o większym bólu, jaki zadaje cisza i uśmiechnijmy się do myśli Lucy.

Gatunek: Obyczajówka / Młodzieżowa / Thriller
Rok: 2020
Wydawnictwo: Poligraf

sobota, 1 sierpnia 2020

Laura Chudzyńska - Kryształowe Dzieci (Historie uzależnienia od dopalaczy oparte na faktach)



   Uwielbiam czytać o wszelkiej patologii, którą gdzieś tam omijałem i już na szczęście nie dotyczy mnie. Uwielbiam o tym czytać, ponieważ zawsze zastanawiam się nad dylematami moralnymi osób dotkniętych pewnym rodzajem patologii. Interesują mnie też absurdalności i irracjonalności za tym idące. Dlatego książka Laury Chudzyńskiej o ofiarach nałogów narkotykowych to ważna perspektywa. Niestety zbyt delikatna jak na temat narkotyczny. Kiedy czytam tę książkę, wiem już, co znaczy mieć "lekkie pióro". Wbrew pozorom "Kryształowe Dzieci" to nie jest lekka historia. To historia oparta na faktach (co powinno w nas wzbudzić jeszcze większą ciekawość). To historia grupki przyjaciół w wieku studenckim, których łączy jedno - mefedron i jego uzależniająca moc. Grupka przyjaciół to osoby pogubione, niewidzące dalszych perspektyw na przyszłość. Ich jedynym credo jest tu i teraz, carpe diem, zwijka, kryształ i ciągła euforia wiążąca się z fizycznymi konsekwencjami. Motyw być może oklepany, znany z filmów "Requiem for a Dream" Darrena Arronofsky'ego (przywoływanego w książce) lub "Że Życie ma Sens" - klasycznego polskiego filmu grupy studenckiej Sky Piastowskie. Niemniej temat musi być stale odświeżany, gdyż każda generacja wpada w podobny nałóg i nikt nie wyciąga z tego nauki. 
   Zazwyczaj nie omawiam świata przedstawionego w utworach przeze mnie opiniowanych, lecz tym razem zrobię wyjątek ze względu na luźną formę tego utworu - zbyt luźną. Można się troszkę pogubić, ale to nie ujmuje świetności tej opowieści. 
   Czas i miejsce akcji:
   Czas, w którym dochodzi do zdarzeń w "Kryształowych Dzieciach" jest istotny, gdyż oscyluje w czasach, gdy mefedron, po upadku dopalaczy, stał się popularny. Każdy rozdział takowy przybliżony czas ma sobie przypisany, a są to lata 2012 - 2015. Jeśli chodzi o miejsce akcji, nie ma tu ściśle określonego miejsca. Domyślamy się, że jest to gdzieś w Polsce. Pojawiają się natomiast miejsca, do których bohaterowie brną - Berlin i istotna w całej historii Islandia. Najwyrazistszym i najistotniejszym miejscem jest te Sakra - klub, do którego wszyscy chodzą na imprezy, gdyż jest tam skupisko dilerów, oraz największa potańcówka w rytmach techno. Sakra to chyba jedyne miejsce mające w tym opowiadaniu jakąś duszę. 
   Bohaterowie: 
   Miriam, Sedonia, Kaja, Natan, Oskar, Misza, Rodzice... i wydaje mi się, że tych bohaterów jest za dużo. To chyba najboleśniejszy mankament. Bohaterowie są jacyś niewyraźni, jakby rzeczywiście coś wzięli. A tak serio to są mało charakterystyczni. Trudno ich sobie wyobrazić. Jedynie o Natanie wiadomo, że jest ekscentrycznym artystą, więc idzie go sobie wyobrazić. Aczkolwiek każdy bohater ma tam jakiś "atrybut", jednak to za mało, żeby ich sobie nie pomylić. Ratuje nas za to zabieg zastosowany w narracji - bohaterowie zdają nam relację z tego, co się dzieje. Narracja więc jest w pierwszej osobie. To ostatnio popularny zabieg wykorzystywany we wcześniej czytanych przeze mnie lekturach Żulczyka, Orła czy Misiury. Za to, jak ratuje nasze zżycie się z bohaterami. 
   Główny motyw:
   W końcu problem, który jest głównym bohaterem całego utworu. Jak wspomniałem, jest nim mefedron - czyli tytułowy kryształ. Z tym że tak naprawdę problemem jest jego relacja z grupką przyjaciół i jego wpływ na nich. Bohaterowie nie kontrolują swego nałogu i nie mają pojęcia, kiedy wpadli w poważne ciągi, których reakcją są np. drgawki, niemogące się zakończyć, póki znów się nie "przywali". Do tego dochodzi zwierzęce pożądanie. Często towarzyszący odurzeniu pociąg seksualny jest tu ukazany już nawet na poziomie gwałtu. Uczucia są tłumione, natomiast jeśli już są odczuwane i okazywane, skonfrontowane są z ogromnym cierpieniem. Bohaterowie zauważają swój ciąg, lecz czują się bezradni wobec niego, co wiąże się z wiecznym powrotem do punktu wyjścia. Szczere rozmowy o rzuceniu nałogu nie są szczere, a raczej wymuszone cierpieniem. W końcu bagatelizowane, wyśmiewane i w tym samym momencie zagłuszane kolejną działką. 
   
   Powieść zaliczana jest do literatury faktu, dla młodzieży. Jednak uważam, że dzisiejsza młodzież potrzebuje dosadniejszej narracji. Z tym że tak jak wspomniałem, bardziej wrażliwy czytelnik odnajdzie się w lekturze. Bezsprzecznie będzie to dla niego szokujący temat. Osobiście zaliczyłbym powieść do dramatu, gdyż bohaterowie wyraźnie przeżywają dramaty życiowe - krystalicznie wyraźne dramaty. 
   Zakończenie ukazuje nam się w trojaki sposób i podzieliłem je na sad end (bardzo złe i smutne zakończenie - uwieńczenie dramatu), middle end (zakończenie wypośrodkowane, gdzie nie jest powiedziane czy coś zostało wywnioskowane, bo głupia niemoralna decyzja pociągnęła następną) oraz happy end - przypadkowe spełnienie marzeń, będące silnym bodźcem do ucieczki przed nałogami i życiem bez perspektyw. Myślę, że poznawanie problemów nałogu można zacząć na spokojnie właśnie od tej lektury. Szczególnie jeśli nie miało się do czynienia z osobami, o których piszę autorka. Następnie można sobie podwyższać poprzeczkę. Lekturę mona śmiało polecać młodym, ale z uwagi na niebezpieczeństwo idące z nałogiem. Książkę czyta się szybko, co jest ogromnym plusem. Jak na debiut to tematyka była poważna i pomimo małych szczegółów, autorka udźwignęła brzemię i stworzyła ciekawą pozycję. Wystrzegajmy się autodestrukcji, bo to, co dzieje się w tej książce to zaledwie część koszmarnego dramatu!

Gatunek: Literatura faktu / Młodzieżowa / Dramat
Rok: 2020
Wydawnictwo: Novae Res