wtorek, 1 grudnia 2020

Konrad Możdżeń - Chodź ze mną

 


  Swoją opinię o tym debiucie postaram się skondensować do minimum, czego autor nie zrobił z tą powieścią, która wtedy mogłaby mieć mniej stron. Bez zbędnego analizowania przejdę do rzeczy. "Chodź ze mną" to obiecujący debiut, w którym dostrzegamy świetnie dopracowany język, co jest plusem u każdego pisarza, lecz ten język jest zbyt prosty. Oczywiście znajdujemy tu świetnie złożone zdania i przerażające opisy, ale co najgorsze tych drugich w całej 'ceglastej' książce jest może 30%. Reszta to zwykła obyczajówka. Zapewne wszystkie zdarzenia, również te obyczajowe, są istotne dla fabuły, niestety są one tak rozwlekłe, że lektura zaczyna nużyć. Czujemy się, jakbyśmy czytali scenariusz polskiej telenoweli, do której wpleciono oryginalne elementy grozy.
   Niestety nie załapałem fenomenu tej powieści, o której duża część czytelników twierdzi, że ich wciągnęła. Z początku byłem podniecony koncepcją, że ktoś mnie porządnie wystraszy. Liczyłem na coś mocnego. Dałem szansę tej powieści mimo przedłużających się wydarzeń w ogóle nierobiących na mnie wrażenia. Po 190 stronach, po których zaledwie dwa rozdziały zawierały dosyć osobliwe opisy obrzydliwości, odpuściłem. Wiedziałem, że dalej już nie będzie lepiej. Jeśli od początku lektura nie trzyma w napięciu, to znak, że w dalszej części możemy nie doznać szoku. Rozczarowałem się zatem i doczytałem do końca tylko po to, by dowiedzieć się, o co chodzi w całej sprawie i może poukładać coś, czego z początku nie zauważyłem. Byłem trochę naiwny, gdyż pozostały niedopowiedzenia i rozumiem, że autor miał taki zamysł, jednak te niedopowiedzenia były zbyt nieoczywiste. Tajemnica tajemnicą, ale w tej powieści ona jest niezrozumiana. 
   Pokrótce lekki spoiler, o co właśnie chodzi. Dariusz Drzewiecki wykupuje pustostan - budynek z czasów międzywojnia, który był lokalem gastronomicznym serwującym usługi dla ówczesnej społeczności, głównie niemieckiej. Dariusz - właściciel jednej z wrocławskich knajp - kupuje budynek, by otworzyć w nim knajpę o podobnej nazwie, co za czasów wojny. Okazuje się, że budynek mimo gruntownego remontu zalatuje okropnym smrodem z zaplecza. Pracownicy odczuwają dziwne niepokojące doświadczenia, płynące zza ścian zaplecza. Podczas pobytów na zapleczu, lub w jego okolicach ukazują im się obrzydliwe wizje mocno wpływające na psychikę pracowników. Wszyscy bohaterowie (których w powieści jest zbyt dużo) odczuwają wrażenie, że budynek jest nawiedzony. Dwójka pracowników ulega opętaniu. Widać to po nich wyraźnie, lecz współpracownicy nie rozumieją co się właściwie z nimi dzieje. Pojawia się starzec, który w latach 60 pracował na terenie obecnego lokalu i odczuł traumę pozostawioną przez nawiedzone miejsce. Starzec ostrzega przed tym budynkiem Dariusza. Poznajemy retrospekcje z życia starca. Dowiadujemy się, że ten zabił żonę, gotową popełnić zbrodnię na ich wnuku. Nie wiemy skąd u żony psychopatia, skłaniająca do natarcia na wnuka z nożyczkami lub poduszką. Wnuk okazuje się eksploratorem i badaczem mającym zbadać ukryte na zapleczu pomieszczenia, w budynku, o którym cały czas mowa i z którego wypływa negatywna aura. Właściciel przepowiada śmierć starca przy jego wnuku. Wnuk po śmierci dziadka jakby zostaje opętany przez ducha dziadka, który pozostawił w mieszkaniu jakby wspomnienie o tym co jego babka chciała zrobić, a jak to się skończyło. Opętany wnuk zabija swojego przyjaciela, następnie sam ni stąd, ni zowąd zostaje zabity przez również opętanego Dariusza Drzewieckiego. Następnie Dariusz zabija swoich współpracowników, choć jest możliwość, że robił to przed pojawieniem się wnuka. W końcu dostaje się do domu jednego ze swych barmanów. W poważnym amoku chcę zabić również barmana. Wtem pojawia się policja i tu kończy się historia. Nie napiszę jak, bo może ktoś jednak będzie mieć ochotę przeczytać i mu się spodoba ta powieść. 
   W każdym razie barman także ulega opętaniu w dość osobliwy i gastryczny sposób, lecz żyje z tym normalnie i wydaje się, że panuje nad swoimi popędami. W całym zajściu mamy do czynienia z kanibalizmem, co okazuje się w prologu i w czasie zabójstw bohaterów przez Drzewieckiego. Pod koniec w fabule historia Dariusza i nawiedzonego budynku jest badana. Dochodzenie sprowadza badaczy do archiwum, w którym odnajdują wzmianki o Karlu Denke - psychopacie żyjącym w rzeczywistości we Wrocławiu w latach międzywojnia. Badacze trafiają na pamiętniki Karla Denke, z których wychodzi na jaw, iż pracował w budynku z naszej powieści i zabijał biednych ludzi przychodzących do niego po pomoc. 
   Tyle na ten temat, ale nie dowiadujemy się, co opętało bohaterów, ani co grasowało w ukrytych pomieszczeniach za zapleczem, a już w ogóle nie wiemy, jaki to ma związek z Karlem Denke. Czy jego potępiona dusza została w budynku i to ona nawiedzała bohaterów? Motyw przewodni, choć ciężki do określenia całkiem ciekawy i oryginalny, lecz rozwlekłe opisy i obyczajowość całego tekstu przyćmiewa to, co najbardziej interesujące dla czytelnika grozy. Jest mi przykro, że nie spodobała mi się ta powieść, bo zachwalano mi ją. Jednak potrzebuję czegoś mocniejszego i bezpośredniego. Jak na debiut winszuje stworzenia tak opasłej historii i mam nadzieję, że krytyka pozostanie w sferze udoskonalenia warsztatu, bo tak jak pisałem - jest potencjał na pisarstwo i z ciekawości sięgnę po następne dzieła. "Chodź ze mną" mi nie przypadło do gustu i znudziło. Najlepsze co jest w tej książce to zdecydowanie okładka! Na pewno innych zainteresuje bardziej ta powieść i dla nich pozostawiam tę lekturę. 

Gatunek: Obyczaj z elementami grozy
Rok: 2020
Wydawnictwo: Wydawnictwo Vesper

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz