piątek, 10 kwietnia 2020

Wiktor Orzeł - Książka, której Nigdy nie Przeczytasz



   Nie wiem, od czego zacząć ocenę tej książki, a ode mnie ta ocena celująca i bardzo wysoka. Tytuł jest enigmatyczny. Można się zastanawiać czy to jakiś gniot, czy tak przerażające i obrzydliwe historie zawiera, że nikt tego nie zdoła przeczytać. Tak naprawdę to tylko tytuł książki, o której jest to książka... wybaczcie za spoiler, ale jest on nieznaczny, w stosunku do tego, jaką historię zawiera. Na końcu książki okładkowy margines zachęca nas prezentowaniem autora, jako miks Żulczyka, Houllebecq'a i Hłaski. Muszę przyznać, że wiele się nie pomylono. Przytoczeni porównani znani są z brutalnego przedstawiania rzeczywistości. Znani także z tego, że nie cukierkują w swoich utworach i lecą z grubej rury. Podobnie jest z Wiktorem Orłem. Dlatego porównanie trafne i czytając tę książkę, faktycznie mamy wrażenie, jakbyśmy czytali kogoś z wyżej wymienionych. 
   Jakkolwiek fikcja literacka jest sferą bez zasad i z ciosami poniżej pasa, tak trzeba czasem tego realizmu dodać, poprzez to co jest nam znane. W wypadku tej zgrabnej powieści mamy wydarzenia osadzone w Krakowie. Przedstawienie miasta, ulic, osiedli, a nawet obyczajów są realne i mogę to potwierdzić, jako stuprocentowy krakus mieszkający w Krakowie od urodzenia. Natomiast cała reszta dziejąca się m.in. w głowie bohatera to zagadka. Zakrawa na solipsyzm, czy jakiś inny symulakr. Otóż główny bohater pochodzi z bogatego domu, dostaje pieniądze od ojca, ma swojego szofera, ale jedyne co robi w życiu, to imprezuje i niszczy swoje jestestwo, czując beznadziejność życia. Nie dziwota, bo jak rodzice się Tobą i sobą nie interesują, to żaden szczebel społeczny nie załagodzi wyalienowania. Aha! I co najważniejsze bohater piszę książkę. Niby go to absorbuje, ale wie, że nie ma talentu i jest to brutalna pokazówka, skąd wniosek o swojej szmirowatości i fikcyjnym istnieniu, jako artysta. Jego zapiski do książki, to tylko grafomańskie przebłyski na kacu. 
   Czym by była historia bez tragedii? Mamy tutaj tragedię, która kończy się szczęściem w nieszczęściu, nasz bohater, kiedy otrzymuje upragnioną sławę pisarza, zrodzoną na kanwie jego tragedii, wyczuwa paranoicznie dosięgające go macki spisku. Jego rzeczywistość staje się jeszcze bardziej obca. Za to ostatnie strony powieści przysparzają wrażenia, że nie wiemy do końca, co było czyim wyobrażeniem, a co rzeczywistością. 
   Ta książka pomimo swej patologicznej otoczki pełnej narkotyków, wulgaryzmów i gdzieniegdzie pospolitego ciupciania, bardzo odpręża. Ryje banie - trzeba przyznać, dlatego skierowana do czytelników o mocnych nerwach. Poza tym ta opowieść nie jest wymagająca, a każdy raczej zrozumie poruszane przez nią problemy. W tej książce kruchość ludzka i jej brutalność jest ukazana w prosty, ale dotkliwy sposób. Wydarzenia prowadzone są jako relacje czwórki bohaterów w pierwszej osobie. Zatem możemy w łatwy sposób dostrzec nawet najboleśniejsze szczegóły zdarzeń. Czytając tę książkę mamy w głowie film i to awangardowy, lecz wybitny niczym dzieło Smarzowskiego. Tak właśnie miałem ja podczas lektury. Historia idealnie pasująca pod film o zabarwieniu społecznych problemów. Ta lektura jest dla dzisiejszego czytelnika przystępna, chociażby ze względu na czas akcji, który umieszczony jest wyraźnie gdzieś w obecnych latach. Świadczą o tym opisy sporej części życia bohatera, lądującej na portalach społecznościowych. Kto dziś nie chwali się swym życiem na społecznościówkach, nie istnieje, przy czym to także dodaje realizmu historii. Wszelkie internetowe działania postaci wspierają ten realizm i dają nam poczucie przywiązania do książki. 
   Cieszę się, że taki autor się pojawił i do tego mieszkamy w tym samym mieście. Kraków ma swojego przedstawiciela prozy trudnej, upaćkanej nihilizmem i brutalnością rzeczywistości, o której nie chcemy mówić, ale chętnie poczytamy w zaciszu domowym. Uważam, że autor jeszcze się doczeka swojego "czasu na antenie literackiej". "Książkę, której nigdy nie przeczytasz" wchłonąłem bardzo szybko, choć starałem się pomału czytać i tym delektować, dlatego żałuję, że nie była dłuższa. Za to czekam już na kolejną i oby i tym razem... postacie nie były zmyślone, a wszelkie prawdopodobieństwo było uzasadnione!

Gatunek: Literatura Piękna / Fikcja Literacka
Wydawnictwo: Papierowy Motyl
Rok: 2020




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz