niedziela, 8 grudnia 2019

Jakub Żulczyk - Czarne Słońce


   Zacznę od odniesienia się do zdania jednego z użytkowników portalu lubimyczytac.pl, który 
na temat powyższej pozycji wyraził się krótko i dobitnie - "Chory bełkot". Rozumiem, że to opinia negatywna... Tak? Rozumiem, że ten komentarz miał ugodzić w serduszko pana Żulczyka niczym najostrzejsza szpada i miała to być tak negatywna opinia, by nikt nie sięgnął po tę książkę. To miała być żółć wykształconych wypluta z siłą modyfikowanego genetycznie byka, prosto w twarz prostackiego grafomana. Oczywiście szkoda też było na to więcej słów, by wygłosić jakąś konstruktywną krytykę. No ale przyznajcie jeden z drugim, że ta opinia stworzyła wręcz odwrotny skutek. Osobiście mnie tylko zachęciła. Myślę, że nie tylko mnie. Natomiast trzeba przyznać, że treść książki wbiła czytelnikom ćwieka i wystarczą im krótkie zdania, bo po prostu, no nie ma słów na to, co się odwala w tej książce. 
   A dlaczego ta lakoniczna wypowiedź internauty miała odwrotny skutek? O ile miała być czymś zasmucającym autora, a nie trollową kryptoreklamą. No cóż, żyjemy w czasach, w których pragniemy coraz więcej, coraz bardziej i im gorsze, tym lepsze. Czytelnik też potrzebuje wstrząsu poza skalą. Dlatego autorzy też muszą iść za modą - napiszmy więc coś "chorego", a każdy
 to przeczyta! No dobra, nie każdy... Ten autor już wyrobił sobie markę i większość dobrze wie,
 że każda książka Pana Jakuba jest nietuzinkowa, wcale nie prosta i czasem walcuje nasze fałdy
 na mózgu zbyt płytko. Dlatego muszę to napisać - "Czarne Słońce" zdecydowanie zasługuje
 na miano książki, która ryje banie zbyt mocno! 
   Co do mojego zdania najlepiej obrazowała je mina po każdym rozdziale, ale serio, nie jestem
 w stanie opisać swoich odczuć. Jestem bardzo zachwycony tą lekturą, ale uczucia, które
 mi towarzyszyły, mieszały się ze sobą, jak wszystkie rasy świata (już mam w sobie pokłosie
 tej powieści). Trudno się z niej otrząsnąć, a pewne obrazy, których mindfucki były naturalnym stanem rzeczy, prawdopodobnie już nigdy z siebie nie wyrzucę. Teraz tak szczerze, jeśli masz jakieś uprzedzenia, skrajne poglądy polityczne albo łatwo obrazić Twoje uczucia religijne - nie czytaj tego! A jeśli masz wywalone, albo wszystko z powyższych Cię opisuje, ale masz dystans i umiesz odcedzać, to będziesz mieć świetną jazdę! Natomiast te lekkie ostrzeżenie jest dlatego,
 że to nie książka dla każdego. Polecam ją i sami ją polecajcie, ale z rozwagą, bo nie jest to lektura dla Twojego dziadka, czy dla nastolatka (no, chyba że mają łeb na karku i wiele już widzieli - kwestia siedzenia). Powieść ta jest dla dorosłych, a ponieważ jestem wolny od jakichś politycznych i innych legislatyw, nie wiem czym, trzeba sobie zasłużyć na tytuł książki zakazanej, ale jej treść brzmi
 na gotową do wywołania skandalu. Jeśli go jeszcze nie ma, to może jednak ludzie w tym kraju myślą. 
   A o co to zamieszanie? 
   Powieść ta jest dla mnie syntezą filmów "Fanatyk" i "Więzień Nienawiści" ulokowanych w silnie spolszczonych realiach postapokaliptycznej Wielkiej Polski. Wszystko udekorowane brzydotą, patologią, błotem, syfami, wenerami, rzygami, ostrym seksem, wulgaryzmami, krwią, zabijaniem (głównie żydów, muzułmanów, i innych mniejszości narodowych). O czymś zapomniałem?... A tak! Jest jeszcze taki fajny gilgoczący humor autora z dystansem do samego siebie. 
Jeśli już Cię zniechęciłem, to chciałem też dodać, że to też powieść o miłości, przebaczeniu, zmianie, oraz wierze i religii. Mniejsza, że wszystko w krzywym zwierciadle, jak po jakimś kwasie czy innym tałatajstwie. Nie no naprawdę, do tej pory zastanawiam się, czy kiedykolwiek wiedziałem, czym
 jest miłość. Oczywiście tę powieść odbieramy jako fikcję literacką. Niemniej poruszane 
w niej sprawy są bardzo aktualne i spojrzenie w ten zdegenerowany sposób na polską przyszłość może wiele nie odbiegać od rzeczywistości. Autor na dalszych stronach informuje o odbiorze 
tej powieści w trojaki sposób. Wszystko zależy od czytelnika i jego gustu. Ja uważam,
 że aby przebrnąć przez tę historię, trzeba odbierać ja jako "dystopijne, mroczne ostrzeżenie",
 co zaznaczam właśnie dwa zdania wyżej. 
   "Czarne Słońce" to dramat psychologiczny, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że groteskowy kryminał, trzymający w napięciu i wciągający niczym nozdrza ćpuna. Nawet elementy retrospekcyjne z życia głównego bohatera mają w sobie sporo akcji. Otóż to! Ta powieść jest
 jak naszpikowany adrenaliną film akcji. Czytasz i czasem masz ochotę, żeby na chwilę zatrzymać akcję. Nie czytanie, ale akcję. Co do wiary i religii - pojawia się też ten aspekt. Co prawda gdzieś dopiero w połowie i od tego momentu robi się bardziej filozoficznie i dogmatycznie, jednak wciąż czujesz przytłoczenie. 
   Aby nakreślić, co się dzieje i wiele nie spoilować, to jest tak - Gruz, wychowany w patologicznej rodzinie i patologicznych warunkach, trafia na Suchego, który wprowadza go w szeregi neonazi.
 Gdy tamtejsi starsi stażem nudzą się swą "zabawą", zostają zdegradowani przez Gruza i Suchego. Od tej pory neonazistowscy kochankowie - w każdym razie są czymś więcej niż braćmi - tak, kochanków tworzy własną bojówkę, pod kryptonimem "Prawdziwy Faszyzm". Pod wodzą ludzi z wyższych szczebli wykonują ważne misje. W końcu samotny Gruz otrzymuje super ważną misję przetransportowania dwójki Irańczyków - matki i dziecka, którzy okazują się Jezusem i... Maryją?
 Na pewno matką Jezusa. Co dalej? Musicie sobie doczytać, jeden z drugim, ale zapewniam,
 że docierając od momentu przetransportowywania świętej rodzinki, wszystko staje się niczym narkotyczny haj. Natomiast alternatywne historie z życia dzieciątka, bardziej wrażliwych mogą ugodzić jako bluźnierstwa. Chociaż dla mnie bardzo luźną opcją jest klnący Jezusek. Powieść pokazuje też w ciekawy sposób ogólnie panujący fanatyzm i jakby demaskuje rajcującą nas agresję, czy jak bardzo chcielibyśmy uwolnić nasze popędy. Zmiana jest bardzo ważnym wątkiem w powieści i choć jako jedyny może się wydawać przewidywalna, towarzyszy jej bardzo kolorowe i przyjemne zakończenie. Powieść, mimo że nie jest prosta do przyswojenia, jest napisana prostym językiem, który zrozumie nawet małolat. Niemniej małolatom poniżej pewnego IQ odradzam tej książki.
 Ona was zahipnotyzuje niczym wizerunek czarnego słońca zdeterminowanych hitlerowców. 
   Czy to, że tytuł ma z tym wiele wspólnego to przypadek? 
   Ani trochę... Przekonaj się sam, lecz pamiętaj, by mieć stalowe nerwy!

Gatunek: Groteska, Kryminał, Dramat Psychologiczny
Rok: 2019
Wydawnictwo: Świat Książki

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z recenzją, mam bardzo podobne odczucia. Książka ważna, ale też nie jest jakimś arcydziełem. Mogła by być nieco inna w formie, a wtedy myślę, że byłby lepszy efekt.
    Aha. W recenzji mega dużo błędów. Nie byłbym sobą, gdybym nie zwrócił na to uwagi. Weźże to przeczytaj raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń