wtorek, 20 listopada 2018
Stephen King - Joyland
King to bezprecedensowy nastrajator przerażenia. Wie to każdy, kto w literaturze grozy szuka jakiejś rozrywki. Tymczasem "Joyland" jest jakby odejściem od tego, do czego "Król" nas przyzwyczaił. Jeśli szukamy powyższego przerażenia - tu go zdecydowanie nie dostaniemy. "Joyland" z półki horroru, powinien zostać przeniesiony co najwyżej na półkę 'Kryminał', jak nie 'Kryminał Obyczajowy'. W mojej ocenie ta pozycja jest tą z najsłabszych w dorobku Kinga. Jednak jeśli przetrwasz retardacje, różne zabiegi retrospekcyjne i umiesz wytrzymać do końca powieści, gdzie dopiero coś się dzieję - to "Joyland" Ci się spodoba.
Napisana w pierwszej liczbie pojedynczej historia Devina Jones'a to ciekawy zabieg, bo czytamy to, jak relację ze wspomnień bohatera. Niektóre teksty ozdabiające rzeczywistość, nie odbiegają od stylu Kinga i chociażby dlatego przyjemnie się czyta. Nie da się za to ukryć, że w "Joylandzie" prawie nic się wyjątkowego nie dzieje. Fabuła opiera się na historii morderstw, sprzed lat, w których młode dziewczyny ginęły podczas pobytów w Strasznym Dworze - atrakcji dostępnej na terenie parku rozrywki Joyland.
Główny bohater - Devin, na własną rękę, chce rozwiązać zagadkę. Kim jest zabójca dziewczyn, na czele ze straszącą rzekomo w Strasznym Dworze, Lindą Gray? Można by tym właśnie zdaniem, opisać fabułę powieści, bo reszta to jakby czytać o perypetiach, nieszczęśliwie zakochanego chłopaka, zaczynającego pracę w parku rozrywki. Zwroty akcji typu przepowiedzenia przyszłości przez Madame Fortunę jest znaczące częściowo, aczkolwiek długo się rozkręca. Dwie postacie, spośród których jedna będzie mieć dar widzenia, a druga nic nie wniesie do historii (poza figurą bohaterstwa), podtrzymują te perypetie. Spotkanie postaci z darem widzenia pomoże bohaterowi w utracie dziewictwa i pomoże nam w dotarciu do sad endu. Powieść ma smutny koniec. Kryminalna zagadka natomiast wydaje się wątkiem pobocznym, lekko udekorowanym jakimś stopniem grozy. Nikłym, prawie niezauważalnym. Zagadka zostaje odkryta dzięki pomocy przyjaciół i trzeba przyznać, że zagadka została skonstruowana w taki sposób, że jak czytelnik nie kupi się na dotarciu z bohaterem, do zabójcy Lindy Gray, nie domyśli się, kto nim był.
"Joyland" jest zapychaczem czasu. Pomimo braku jakiejś akcji, umiejętności pisania, Kingowi nie odmówimy. Jeśli szukasz emocji, jakiś absurdalnych wydarzeń, czegoś wciągającego, to niestety "Joyland" Ci tego nie da. Chociaż w domyśle miał sprzedawać rozrywkę, jak mawiał właściciel parku, to książka tego do końca nie odzwierciedla. "WEJDŹ, JEŚLI SIĘ NIE BOISZ!" - brzmiał napis nad fasadą Strasznego Dworu. Ten sam napis widnieje na okładce "Joylandu". Niestety straszności tego dworu mi bardzo zabrakło i się sporo rozczarowałem.
Gatunek: Horror?, Kryminał, Obyczajowy
Rok: 2013
Wydawnictwo: Albatros / Prószyński & s-ka / Kolekcja Mistrza Grozy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz