W sztuce mamy wiele kierunków, którymi chadzają artyści. Niektóre się łączą, a niektóre mają odmienne formy twórcze. Są kierunki popularne, które jako podstawa budują warsztat artysty, ale są też kierunki interdyscyplinarne, stwarzane indywidualnie. Takim kierunkiem jest, słabo dziś znany - metaweryzm. W publikacji Szmitkego ojciec metaweryzmu, odsłania nam pokrótce założenia swojego kierunku. "Antylogia Metaweryzmu", nie jest kompendium wiedzy o tym osobliwym kierunku. To bardziej broszura z podstawowymi informacjami, które mają zachęcić artystę, do wkroczenia na grunt metawery. Ta broszura ma zaintrygować artystę, unaoczniając mu, że są w sztuce takie style nienarzucające pewnych zasad i czerpiące garściami z fikcji, która sztuka operuje od zawsze. Metaweryzm bowiem, opiera się na tzw. inwazji symulakrów (patrz. post "Jean Beaudrillard - Symulakry i Symulacja"). Jest to kierunek inteligencki, odrzucający przyziemność pospólstwa. Opiera swe wierzenia na pseudonauce zwanej patafizyką. Zapewnia życie w iluzorycznym kraju metawery, gdzie nie ma polityka, za to istnieje wielość światów.
Metawera, jak mówi tłumaczenie pewnego zdjęcia, jest "ponad prawdą", dlatego jest to wyborny kierunek dla umysłów surrealnych, psychodelicznych twórców, fantastów, mistyfikatorów i innych pochodnych od tego szaleństw. To wszystko właśnie zamyka w sobie metaweryzm. Klamry domyka ostry humor, często absurdalność mylona przez intelektualne zapaści z grafomanią i uwielbiana paradoksalność. Ten intrygujący i osobliwy kierunek, jest sam w sobie wytworem sztuki, zatem warto go poznać, aby móc poczuć się wolnym w tym, co się tworzy. Z tego, co wyczytałem w tej "broszurze", metaweryzm taką wolność zapewnia. Co ciekawe studenci filozofii Uniwersytetu Śląskiego uczą się metaweryzmu jako jednego z przedmiotów.
"Antylogia..." można uznać, jest tylko krótkim wprowadzeniem do poznania metawery. Myślę, że prawdziwe jej znaczenie poznalibyśmy, samemu uprawiając ten kierunek, ówcześnie zapoznając się z innymi dziełami metaweryjczyków. Na sam początek, weźmy pod lupę kolejną publikację Piotra Szmitke - "Metaweryzm". Możemy też drążyć temat u wczesnych metawerystów, którzy byli nimi nieświadomie, zanim Szmitke uchwalił swoją doktrynę. Przykładowo jest nim Alfred Jerry - autor głośnego "Ubu Króla" (swoją drogą też będę omawiał). Można też poczytać bloga, z dużą ilością metawerystwa - http://patafizyk.blogspot.com/ , gdzie zapewne poszerzymy wiedzę o nadmienionym zjawisku. Ostatecznie możemy zajrzeć do Konsulatu Monarchii Metaweryzmu, w Krakowie, gdzie zapewne dowiemy się czegoś o tym kierunku. W publikacji stykamy się także z wierszami twórców metawerskich oraz z fragmentami sztuk pisanych przez Piotra Szmitke. Specyficzna atmosfera dzieł daje nam odczuć, o co właściwie chodzi. Zatem nakłaniam do zapoznania się z ponadprawdą, szczególnie tych, którzy mają dość popkulturowego massartyzmu i sami czują w sobie boską cząstkę artysty. Bo cytując pierwszy punkt dużej konstytucji manifestu metaweryzmu:
"Kochaj twórcę jak siebie samego,
oddawaj się twórcy bez zbędnego oporu,
szanuj go bo zostałeś przez Niego wymyślony."
Gatunek: Sztuka
Rok: 1994
Rok: 1994