Sobotni największy napływ gości Międzynarodowych Targów w Krakowie
Świeżo po przybyciu z krakowskich targów książki postanowiłem podzielić się na szybko swoimi doświadczeniami i emocjami! Kiedy to piszę, jest równo godzina 17:00 i zapewne właśnie z krakowskiego Expo wyszedł ostatni czytelnik. W tym roku targi były niesamowicie przepełnione i nawet nie wiem jak porównać je w kwestii częstotliwości odwiedzających, lecz widziałem ludzi chyba w każdym wieku. 572 wystawców odwiedzali dorośli, dzieci, niepełnosprawni i osoby starsze, ludzie kochający czytać, ludzie promujący czytanie i ludzie od czasu do czasu sięgający po książki dla tzw. odchamienia. Byli tu lokalsi i osoby z innych części polski. Targi książki, poza koncertami muzycznymi wielkich gwiazd, to chyba jedyne miejsce, gdzie najwięcej ludzi znajduje się w jednym miejscu.
W tym roku wystawców było zdecydowanie mniej, ale i tak każdy coś dla siebie znalazł. Atrakcji też wydawało się mniej lub zostały one zastąpione innymi. Nie dało się jednak nudzić i z przyjemnością spędzało się te całe dnie w Expo. Czytelnicy mieli okazję spotkać 757 autorów, w tym między innymi: Jakuba Żulczyka, Jakuba Ćwieka, Brandona Mull'a, Artura Urbanowicza, Remigiusza Mroza, Jerzego Stuhra, Wojciecha Cejrowskiego, oraz wielu innych. W tym roku zabrakło naszej nowej noblistki Olgi Tokarczuk, ale za to każdy mógł podziękować i pogratulować laureatce wpisując się do księgi, a w niedzielę nagrać swoje gratulacje i pozdrowienia w specjalnym wideo poświęconym właśnie tej akcji. Osobiście w tym roku bardziej polowałem na ciekawe tytuły niż na autorów, nie mniej udało mi się zdobyć autograf Artura Urbanowicza na egzemplarzu debiutanckich "Gałęzistych".
Dzień otwarcia targów był leniwy i bardzo spokojny. Dla przybyłych był on dniem zaznajomienia się z programem, atrakcjami i odszukaniem najważniejszych miejscówek, jak również swoich ulubionych wydawnictw. Dla szczęściarzy, spędzających całe 4 dni w Expo, czwartkowe obeznanie dało bardzo wiele, bo już na następny dzień pojawiali się pierwsi autorzy. Piątek najwidoczniej też był spokojny, gdyż pamięć nie zawiesiła się na tym dniu i poszedł bardziej w zapomnienie, za to sobota była apogeum zjeżdżających się gości. W ten dzień można było nabawić się klaustrofobii. Człowiek był po prostu deptany, ale za to frekwencja cieszyła wystawców, autorów i wszystkich organizatorów. Dzisiejszy (niedzielny) wypad na targi był już luźniejszy, natomiast ludzi wciąż było sporo i kilka razy czuło się nachodzące na pięty obce buty.
Zaczytane i biegające od wydawnictwa do wydawnictwa dzieci, przywracały nadzieje w kolejne pokolenia. Chociaż parę razy pojawiały się także zagubione pociechy, wszystko się szczęśliwie zakończyło i mogą się cieszyć wraz z rodzicami nabytymi książkami. Targi Książki w Krakowie to miejsce w sam raz dla dzieci. Z myślą o najmłodszych wydawnictwa dostosowywały swoje stoiska tak, aby pociechom cieszyły się buźki i żeby miały świetnie spędzony czas. Nie muszę nawet wspominać o strefie komiksów, gdzie dzieciaki były zaczarowane i oblegały stoiska sklepów komiksowych i mangowych oraz wydawnictwa Egmont, które całą jedną ściankę przeznaczyły na strefę komiksów DC i Marvela. Dzieci dziećmi, ale dorośli komiksiarze także zagłębiali się w przeszukiwania skrzynek z odpowiednimi tytułami komiksów. Dzieciom i dorosłym skradały uśmiechy także maskotki, których było jeszcze więcej niż w zeszłym roku - standardowo Gandalf Szary chronił targi przed nadejściem Balroga i choć brakowało go przez dwa dni, nieodłącznie był ikoną targów. Poza nim pojawiła się świnka Peppa, mundialowy Orzeł Polski, żółty ptak wydawnictwa Wilga, oraz kilka innych maskotek.
Kolejki do autorów po autografy przeszkadzały w poruszaniu się, ale jest to nieodłączny klimat targów. W Expo, jak i poza jego terenem wszystko było pod ręką. Wysepki gastronomiczne dbały, by było nam słodko, restauracja u góry serwowała super obiady, a i piwosze mogli zaspokoić swoje pragnienie. Do tego bar Dunajec raczył zapiekankami. Przed wejściem na teren Expo stały dwa food pointy, w tym jeden z megalitycznymi zapiekankami, zatem nikt nie chodził głodny. Podobnie rzecz się miała z napojami. Te urozmaicił sklep Komiksiarnia.pl ze sprzedażą wody oceanicznej o różnych smakach, w puszkach z wizerunkami kultowych Pokemonów. Swoją drogą taka woda jest bardzo pyszna i łechta nasze podniebienie swoim smakiem. Wariant cydrowy miał takiego kopa smakowego jak Pikachu przedstawiony na jego puszce. Punkty informacyjne śpieszyły z pomocą w strefie wszelkich kłopotów i niemożności odnalezienia się, za to główny punkt info sprzedawał torby targowe i pomagał w identyfikacji gości specjalnych podarkami w postaci rzucających się w oczy identyfikatorów. Wszelkie akcje i wykłady były punktami ważnymi dla osób czynnie zajmującymi się literaturą, dlatego i one mogły poświecić się pracy pomiędzy lataniem za książkami czy komiksami.
Anabelle promuje nową książkę Eda i Loraine Warren - "Opętania"
Jak komuś nie chciało się przedzierać przez ludzi, można było skorzystać z automatu fantastyki
Anonimowe stoisko wydawnictwa Copernicus Center Press
Jedna z maskotek umilających dzieciakom dzień
Jerzy Stuhr podczas podpisywania swojej książki
Ratownik Lektur z Arturem Urbanowiczem
Stolik autorski wydawnictwa Vesper
Więcej zdjęć, które zdołałem wykonać, możecie obejrzeć na moim instagramie. Tymczasem zbankrutowany polecam te czterodniowe święto książkoholizmu, bo promujemy dzięki niemu bardzo ambitną formę rozrywki, oraz pielęgnujemy piękną pasję, której nie można pozwolić zginąć. Książki były, są i będą, żadne postępy rodem z Science Fiction nigdy nam nie odbiorą książek! Czytajmy i promujmy czytanie. To nieodłączny element popkultury i naszego codziennego życia. Ogromny szacunek dla organizatorów Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. Uszczupliłem swój portfel, jednak z przyszłościowym wkładem i trochę smutno, że tak szybko się to skończyło. Dla mnie te targi mogłyby być non stop :D To były fascynujące cztery dni i już nie mogę się doczekać kolejnych targów, a już myślę, by wpaść na targi do innego miasta.
Zapraszam i polecam!!!